niedziela, 6 października 2013

Powrót.

Witajcie.
Nie było mnie tu ponad dwa miesiące, ale obiecuje poprawę.
Miałam dość ciężki okres w życiu. Remont mieszkania, oraz bardzo ważne decyzje. Teraz myślę, że aby było dobrze, najpierw musi być niefajnie. Doszłam do wniosku, że lepiej samemu, niż na siłę we dwoje...

Od jutra pożądnie biorę się za bloga więc spodziewajcie się recenzji, zakupów i innych mam nadzieję, że ciekawych postów.

Jeszcze niedawno tak pięknie było na błoniach, a teraz... ZIMNO :(

niedziela, 14 lipca 2013

Weekend pod namiotem.

Cześć.

Jak pisałam Wam w poprzedniej notce wybraliśmy się na weekend pod namiot. Pojechaliśmy tradycyjnie nad jezioro rożnowskie na camping Tabaszowa- Witkówka.
Camping to za dużo powiedziane, chociaż to miejsce właśnie tak się nazywa. Droga dojazdowa jest praktycznie żadna (kręte nie zabezpieczone urwisko). Gdy byliśmy tam za pierwszym razem to nie mogliśmy uwierzyć w to co widzimy.Dla czego więc wracamy tam co roku?
Miejsce jest "dziewicze". Nie stoi tu namiot koło namiotu. Możemy rozbić "obozowisko" gdzie tylko nam się podoba. Jest wiele drzew i krzaków, dzięki czemu każdy ma tu swój azyl, gdzie inni nie zaglądają. Możemy rozpalić ognisko w dowolnym miejscu, oraz możemy zaparkować auto przy samym namiocie co jest dużym plusem. Widoki są przepiękne i rekompensują wszelkie niedogodności. Pole namiotowe znajduje się praktycznie w lesie, nad samym jeziorem. Nie ma tu toalety, łazienki z prysznicem, jedynie można podejść do właścicieli aby zagrzali nam wodę na np herbatę.
W tym roku zabraliśmy ze sobą mnóstwo rzeczy: namiot, śpiwory, 5 kocy, poduchy, lodówkę przenośną, grilla, nawet stolik z Ikei:D i wiele, wiele innych przedmiotów które nam się przydały.
Aha do najbliższego sklepu jest ok 20 minut jazdy autem... na miejscu jest co prawda sklepik, ale piwo kosztuje 8 zł, a kiełbasa jest (prawie)w cenie szynki parmeńskiej więc zapasy jedzenia i picia mieliśmy ogromne:)

Pomimo średniej pogody wyjazd był bardzo udany. My jesteśmy wypoczęci i gotowi na cały tydzień pracy!

Taki widok mieliśmy stojąc koło naszego namiotu.
Miło jest posiedzieć przy ognisku, ale kiełbaski smażyliśmy na grillu.
Nasz namiot .

Takie piękne widoki towarzyszyły nam podczas powrotu do Krakowa.

Mam nadzieję, że Wasz weekend był równie udany!

czwartek, 11 lipca 2013

Elisse odżywka do włosów suchych i zniszczonych z Biedronki.

Witajcie.

Po ostatnim poście w którym narzekałam na produkt który mi się nie sprawdził, dziś napiszę Wam o taniej odżywce która pozytywnie mnie zaskoczyła.

Około miesiąc temu skończyła się moja ukochana odżywka firmy Ziaja. Przy okazji zakupów spożywczych w Biedronce zobaczyłam odżywkę do włosów za cenę ok 4/5zł (dokładnie nie pamiętam). Postanowiłam zaryzykować.
Nie spodziewałam się po niej jakiś cudów. U mnie głównym zadaniem odżywki jest wygładzenie włosów, oraz "rozplątanie ich" abym później mogła je rozczesać bez problemu.





Wybrałam odżywkę w kolorze fioletowym przeznaczoną do włosów suchych i zniszczonych. Odżywka zawiera ceramidy i proteiny. Sądzę, że jej skład nie jest jakiś wybitny, ale nie znam się na tym więc się nie wypowiem.
Jej pojemność to 250ml. Odżywkę stosujemy na umyte włosy. Nakładamy ją na kilka minut, a następnie spłukujemy.

Co o niej sądzę?

*Produkt jest zapakowany w schludne i ma poręczne opakowanie
*Duży plus za to, że stoi ona na wieczku
*Jest dość gęsta dzięki czemu nie wyciśniemy zbyt wiele produktu
*Ma przyjemny zapach
*Jest wydajna
*Nie obciąża moich włosów
*Jest tania i łatwo dostępna
* Włosy po tej odżywce ładnie się rozczesują (a mam z tym problem gdy nie użyję odżywki, lub użyję    nieodpowiedniej)), nie plączą się, są miłe w dotyku i błyszczące.

Minusów nie zaobserwowałam, ale moje włosy nie są specjalnie zniszczone, ani wymagające. Ponad to raz na tydzień stosuję olej arganowy. Co ważne: jestem alergikiem, często występują u mnie skórne reakcje alergiczne, a ten produkt mnie nie uczulił!

Za taką cenę polecam wypróbować każdemu!





***Trzymacie kciuki za ładną pogodę ponieważ jutro wybieramy się na cały weekend pod namiot nad jezioro rożnowskie***



poniedziałek, 8 lipca 2013

Orinoko junior. Spray ochronny przeciw komarom, meszkom i kleszczom. BUBEL

Witajcie.

W tym roku (przynajmniej w Małopolsce) jest jakaś plaga komarów i innych latających nie-przyjaciół. Notorycznie jestem pogryziona.
W ubiegły weekend byliśmy na działce, a w przyszły wybieramy się pod namiot nad jezioro Rożnowskie. Postanowiłam więc, że zakupie jakiś preparat "antykomarowy". W tym celu udałam się do apteki. Wydawało mi się, że produkty tam sprzedawane powinny być dobrej jakości. Zdecydowałam się spray ochronny z firmy Orinoko przeznaczony dla dzieci. Ja mam często alergie skórne, dla tego kupiłam produkt dla dzieci- takie kosmetyki (tak mi się wydaje) są poddawane bardziej rygorystycznym testom.



Spray ochronny Orinoko junior przetestowany w dżungli (tak głosi etykieta).
Przeciw komarom, meszkom i kleszczom. Można go stosować od pierwszego miesiąca życia.

Pojemność preparatu to 125 ml, a jego cena w aptece to ok 12 zł

Gdy kupowałam ten preparat był on zafoliowany. Po odpakowaniu go w domu okazało się, że niemiłosiernie śmierdzi czymś strasznie chemicznym. Zapach trochę przypomina kostki do toalety, trochę kwasek cytrynowy. Ciężko go określić, ale smród jest bardzo intensywny.


Nie zniechęciłam się. Pomyślałam, że skoro tak śmierdzi to na pewno działa :D Swoją drogą nie wiem jak można czymś takim spryskać małe dziecko... Niestety jak się okazało po powrocie z działki byliśmy cali pogryzieni. Na rękach i nogach mamy mnóstwo swędzących bąbli. Tyle samo, albo i więcej w porównaniu do naszej przed ostatniej wizyty na działce bez żadnej ochrony przeciw komarom.

TEN SPRAY W OGÓLE NIE DZIAŁA!

Za to nasze ubrania nawet po wypraniu w pralce z dużą ilością płynu do płukania i proszku nadal mają lekki zapach tego specyfiku.

Polecam zapamiętać tą etykietę i trzymać się z dala od tego produktu. Ma same minusy...


***Teraz prośba do Was.***
W związku z naszym wyjazdem pod namiot może możecie doradzić mi jakiś dobry środek przeciw komarom i kleszczom?
Będę Wam bardzo wdzięczna!
Buziaki:*


czwartek, 4 lipca 2013

Hair Wrap. Turban do włosów wykonany z mikrofibry.

 Witajcie.

Jakiś czas temu gdy przechodziłam ulicą Długą w Krakowie zobaczyłam sklep wszystko po 1,50 zł. Bardzo dawno nie odwiedzałam takiego sklepu ze wszystkim i niczym, więc postanowiłam zobaczyć jaki mają asortyment. Pomiędzy przeróżnymi badziwaiami, zobaczyłam ręcznik Hair Wrap. Przypomniało mi się, że kiedyś coś czytałam na temat podobnej rzeczy więc zakupiłam dwie sztuki po 1,50 zł każda:)




Hair Wrap to nic innego jak ręcznik z mikrofibry który posiada guzik, oraz pętelkę, oraz ma specyficzny kształt dzięki czemu możemy z niego zrobić turban, który nam nie spadnie.





Ja z tego ręcznika jestem dość zadowolona, ale mam włosy o długości do ramion. Myślę, że osoba o długich i gęstych włosach miałaby problem z zawinięciem ich w Hair Wrap.

Używam go też, gdy nakładam maskę na włosy.Nakładam wtedy czepek, oraz turban i tak chodzę po domu ok 30 minut.

Turban faktycznie nie zsuwa się, szybko wysycha i nie źle absorbuje wodę. Nie wiem jak jest z jego trwalością ponieważ posiadam go dopiero od ok półtora miesiąca. Ale za taką cenę za pewno było warto!

Słyszałyście o takim wynalazku? A może same macie, lub miałyście coś podobnego?

wtorek, 2 lipca 2013

Ziaja bloker. Mój HIT.

Witajcie!


Dziś chciałam Wam napisać o Blokerze firmy Ziaja. Jest to antyperspirant w kulce, który stosujemy na noc.




"Regulator pocenia - działanie blokujące: skutecznie redukuje namierne pocenie. Ogranicza wydzielanie potu i przykrego zapachu. Zapewnia długotrwałe uczucie świeżości.
Nie zawiera parabenów, alkoholu i barwników. Bez zapachu. Nie pozostawia śladów na ubraniu.
 Sposób użycia: używać przez 2 - 3 dni na noc, na czystą i suchą skórę pod pachami. Następnie stosować 1 - 2 razy w tygodniu. Nie należy aplikować preparatu powtórnie rano. Nie stosować na skórę podrażnioną i po depilacji.

Przebadany dermatologicznie w Klinice Dermatologicznej w Białymstoku pod kątem ewentualnego działania toksyczno-drażniącego.

Skład: Aqua, Aluminium Chloride, Glycerin, Hydroxyethylcellulose, Potassium Sorbate."


Od dawna miałam problemy z nadmierna potliwością. Robiłam nawet różne badania, aby dowiedzieć się czy nie ma to np podłoża hormonalnego. Jednak wszyscy lekarze stwierdzili, że taki jest po prostu "mój urok". Używałam wielu antyperspirantów, ale niestety z marnym skutkiem. W lecie przeważnie chodziłam tylko w białych, lub czarnych bluzkach, aby krępujące plamy pod pachami nie były widoczne. Gdy kupiłam  bloker po raz pierwszy nie byłam nastawiona na jego rewelacyjne działanie- zwłaszcza, że jego cena to ok 6 zł.

Na samym początku stosowania tego preparatu bardzo swędziały i piekły mnie pachy. (Oczywiście nie używałam go na świeżo ogoloną, ani podrażnioną skórę.) Stosuję go dokładnie tak jak zaleca producent.Stwierdziłam, że dam mu szansę i faktycznie nieprzyjemne dolegliwości szybko minęły. Teraz nie pocę się pod pachami praktycznie w ogóle (na dzień używam zwykłych antyperspirantów). Uważam, że jest to produkt o którym warto powiedzieć, bo jakkolwiek to nie zabrzmi zmienił komfort mojego życia. Mogę teraz chodzić w czym chcę bez strachu o wilgotne plamy na odzieży.


Plusy:                                 Minusy:
-wydajny                             - ma niezbyt przyjemny zapach
-tani                                     -nie dla każdego- jeśli ktoś ma wrażliwą skórę może go strasznie piec
-na prawdę działa!
-jest łatwo dostępny
-nie brudzi ubrań


Podsumowując: jest to mój nr jeden w walce z poceniem się, nie jest to moje pierwsze opakowanie, ale też na pewno nie ostatnie!

Czy Wy używałyście blokera? Czy może wystarczają Wam zwykłe antyperspiranty stosowane na dzień?

poniedziałek, 1 lipca 2013

Zmywacze do paznokci Isana. Hit i kit.

Witajcie.

Dziś krótka notka o zmywaczach do paznokci z Rossmanna.


- Zmywacz o zapachu migdałów o pojemności 250 ml. (cena ok 6 zł)

   Tego zmywacza używam już od dawna, nawet nie wiem ile buteleczek już zużyłam. Jestem z niego bardzo zadowolona. Szybko i bez problemowo usuwa wszelkiego rodzaju lakiery (trochę trzeba się namęczyć przy brokatowych- ale taki już urok tych lakierów). Nie wysusza płytki paznokcia i ogólnie jest OK, pomimo tego, że nie pachnie migdałami jak obiecuje producent, ale to było do przewidzenia. Jeszcze nie spotkałam się z pachnącym zmywaczem.

-Zmywacz do paznokci bezacetonowy o pojemności 50 ml. (z tego co pamiętam zapłaciłam za niego ok 2 zł)

  Kupiłam go będąc na wakacjach w Sopocie. Mój lakier powoli zaczął odpryskać, więc trzeba go było zmyć, a ja nie zabrałam zmywacza. Na szybko weszłam do Rossmanna i wybrałam właśnie ten, ponieważ był mały, a z tych zielonych zostały same buteleczki o pojemności 250 ml.
Nigdy nie kupowałam zmywacza bez acetonu i może taka jest specyfika tych produktów. Nie wiem. Jakie było moje zdziwienie, gdy chcąc zmyć lakier w kolorze nude zużyłam chyba pół opakowania wacików, dużą ilość zmywacza ... a resztki lakieru nadal znajdowały się na moich paznokciach.

Podsumowując: "zielony" zmywacz jest jednym z moich ulubionych produktów, ale ten "różowy"... nigdy więcej! Zmyje lakier, ale po ok 30 miutach: tylko dla osób cierpliwych....
Z tego co słyszałam zmywacze bez acetonu mniej niszczą płytkę paznokcia, oraz są polecane dla osób które noszą tipsy.

A Wy używałyście tych zmywaczy? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?


czwartek, 27 czerwca 2013

Wczorajsze zakupy. Wyprzedaże: ciuchy i lakiery do paznokci.

Witajcie.

Skuszona tym, że są wyprzedaże wczoraj udałam się na zakupy do galerii. W zasadzie nie potrzebuję już żadnych ciuchów, ale wiecie jak to jest... od przybytku głowa nie boli. Pochodziłam po różnych sklepach, ale zakupy zrobiłam tylko w H&M, oraz kupiłam dwa lakiery w sklepie Golden Rose.
Chyba już "wyrosłam" z wyprzedażowej gorączki. Jeszcze kilka lat temu wychodziłam ze sklepów z pełnymi siatami rzeczy które kupowałam ponieważ były tanie i wydawało mi się, że na wszelki wypadek lepiej je mieć niż nie...
Podczas wczorajszych zakupów praktycznie nic nie zwróciło mojej uwagi. Zakupiłam dwie zwykłe bluzeczki, tunikę, oraz dwie pary butów. Ogrom ludzi w sklepach też nie trochę przeraził. W kolejce do kasy czekałam ok 20 minut...





-Liliowa bluzeczka z bardzo fajnego materiału H&M L.O.G.G. przeceniona z 59,90-> 10 zł
-Różowa tunika na ramiączkach przeceniona z 39,90 -> 10 zł
-Niebieska bluzka z 3/4 rękawem przeceniona z 39,90->10 zł

Kupiłam same podstawowe rzeczy, w których wiem że będę chodzić na 100%.

Buty:


 Neonowe, lakierkowe baleriny przecenione z 39,90-> 20 zł
(baletek nigdy za wiele)



Lakierkowe, neonowe na obcasie przecenione z 79,90-> 20 zł
(mam takie same, tylko zamszowe z ubiegłorocznych, lub zimowych wyprzedaży, też za 20 zł i są bardzo wygodne).


*przy butach nie ma metek , bo po powrocie do domu w nich chodziłam:)*



Na koniec dwa lakiery ze sklepu Golden Rose, po 3,90 każdy


 Neutralny, taki kolor lubię najbardziej na moich dłoniach. Nr 204



Neon na stopy. Nr 328.

To tyle z moich zakupów. Czy Wy byłyście już na wyprzedażowych zakupach? Czy w ogóle robicie wtedy zakupy, czy raczej nie?

wtorek, 25 czerwca 2013

Inglot Vertigo- cienie do powiek+ kilka zdjęć nie na temat.

Cześć.

Dziś napiszę Wam coś na temat cieni marki Inglot z linii Vertigo. Są to cienie w dość nietypowym opakowaniu. Wieczko zaopatrzone jest w aplikator. Cena takiego cienia to ok 8 zł (tyle kosztowały gdy kupowałam je w ubiegłym roku).
Ja zawsze zabieram te cienie na różne wyjazdy. Zajmują bardzo mało miejsca, a dzięki temu, że posiadają aplikator nie muszę martwić się o dodatkowe pędzelki. To trio w zupełności wystarcza mi do wykonania makijażu oczu podczas wakacji, lub weekendowych wyjazdów. Wybrałam odcienie dość neutralne, które pasują do każdej stylizacji i na każdą okazję.


 *Cienie mają bardzo poręczne opakowanie, które pożądanie się zamyka i mamy pewność, że nie otworzy się przez przypadek.


 *Posiadają aplikator przymocowany do wieczka, dzięki czemu nie musimy ze sobą nosić dodatkowo pędzla.



*Cienie są bardzo dobrze napigmentowane i trzymają się na moich powiekach cały dzień. Są też bardzo wydajne.


Szczerze powiedziawszy po dość długim testowaniu tych cieni nie mogę się do niczego przyczepić. Może tylko tyle, że aplikator jest dość twardy i niezbyt precyzyjny.  Jednak jest on tylko dodatkiem do świetnego produktu. Używany raz na jakiś czas nie powinien być problemem.
Szczególnie polecam te cienie osobom, które mają w planach jakieś wyjazdy. W mojej podróżnej kosmetyczce zawsze jest dla nich miejsce.


A teraz kilka zdjęć nie na temat:)


Mój pies ze swoim nowym przyjacielem z SH zakupionym za całe 2 zł.



Draceny które zakupiłam w Ikei za ok 3,90zł. Nie miałam roślin w domu(poza bazylią i szczypiorkiem). Nie potrafię się nimi zajmować i zawsze szybko kończą swój żywot. Mam nadzieje, że tym razem będzie inaczej.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Powrót do codzienności + kilka zdjęć.

Witajcie.

Jak już wiecie z urlopu wróciłam ze środy na czwartek w nocy. Zarówno ja jak i mój partner mieliśmy jeszcze wolne do dziś (do poniedziałku). Pogoda w Krakowie okazała się typowo wakacyjna. Upał sprawił, że nie chciało nam się robić nic, więc postanowiliśmy jeszcze trochę poleniuchować. Byliśmy na grillu za miastem ze znajomymi, poopalaliśmy się na działce i ogólnie relaksowaliśmy się na wszelkie możliwe sposoby.
Wczoraj popołudniu zaczęłam dopiero wracać do normalności... Porobiłam pranie, posprzątałam, ugotowałam...
Dziś jak na koniec urlopu przystało pada deszcz, jest straszna szaruga i w ogóle nie chce się wychodzić z domu... ale niestety trzeba.
W najbliższej przyszłości postaram się też nadrobić zaległości blogowe. Zarówno na swoim, jak i na Waszych blogach. Bo przyznaję się bez bicia, że przez ponad tydzień stroniłam od komputera.

Na zakończenie cyklu "luźne posty" przesyłam jeszcze kilka zdjęć. A od jutra biorę się ostro do (blogowej) roboty.

 W Gdańsku: pod fontanną Neptuna


Głębiej już nie miałam odwagi wejść, bo woda była delikatnie mówiąc... zimna.



 Wejście do Opery Leśnej w Sopocie



Taki jeżyk spacerował sobie przy wejściu na plażę. Nie mogłam od niego oderwać wzroku...

czwartek, 20 czerwca 2013

I po wakacjach. Zdjęcia z urlopu i krótka notka.

Witajcie.

Niestety jak to na urlopie tydzień minął bardzo szybko. Ku mojemu zaskoczeniu pogoda nad Bałtykiem była bardzo ładna. Codziennie opalaliśmy się na plaży, ja zamoczyłam nogi tylko do kolan, ale byli tacy odważni którzy sobie pływali. Ogólnie to jestem zaskoczona na plus urlopem w Polsce. Nasza kawalerka (którą rezerwowaliśmy przez internet) wyglądała tak samo jak na zdjęciach i faktycznie znajdowała się przy samej plaży. Polski bus przyjechał o czasie zarówno w tamtą stronę, jak i podczas powrotu. Sopot nie jest zbyt uroczym miastem (nie chcę urazić jego mieszkańców), ale poza Monciakiem to nie ma tam zbyt wielu atrakcji. Byliśmy tez na wycieczkach w Gdańsku, oraz Gdyni. O ile Port w Gdyni miał swój klimat, to Gdańsk wydał mi się całkiem przeciętny.
Opaleni i wypoczęci niestety od poniedziałku musimy wrócić do swoich obowiązków...



piaszczysta plaża i błękitne niebo

 na plaży było sporo ptaków ( ale wcale nie były to mewy)

 w czerwcu jest już ciepło, ale nie ma jeszcze tłumu turystów

 piaseczek (darmowy pilling dla stóp)

nasze obozowisko

 podczas wakacji wygoda to podstawa

 Jednego popołudnia trochę pokropiło, ale za to była piękna tęcza

Park miejski

Ja na plaży :)


Mam o wiele więcej zdjęć, ale jeszcze nie zdążyłam ich przeglądnąć. Na pewno w niedalekiej przyszłości opiszę Wam wszystko bardziej szczegółowo. Na razie jestem rozleniwiona i nic mi się nie chcę..


Buziaki z gorącego Krakowa.